forum BIBLIOTEKARIUM
https://www.forum.bibliotekarium.pl/

100 lat samotności - Gabriel García Márquez
https://www.forum.bibliotekarium.pl/viewtopic.php?f=47&t=150
Strona 1 z 1

Autor:  GANEW [ 25 lis 2016, 20:40 ]
Tytuł:  100 lat samotności - Gabriel García Márquez

Załącznik:
sto-lat-samotnosci.jpg
sto-lat-samotnosci.jpg [ 21.99 KiB | Przeglądany 51607 razy ]
Co takiego ma w sobie ta powieść, że tak wielu o niej mówi? Przeczytałem ją i za bardzo nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi. Nie mam na myśli treści, ale zachwytu jaki wzbudza książka. Co wy na to?

Autor:  Looker [ 25 lis 2016, 23:36 ]
Tytuł:  Re: 100 lat samotności - Gabriel García Márquez

A ja się nie dziwię,,, We mnie wzbudziła zachwyt, bo to książka o micie... Nasze życie bywa mitem... W tej książce jest więcej magii niż w siedmiu tomach Harego Potera :)
A dom, który rozrastał się z każdym kolejnym pokoleniem... Dla mnie ta książka jest traktatem o wiecznym powrocie i o tym, że każde kolejne pokolenie tylko nieznacznie różni się od poprzedniego. To niby proste prawdy, ale podane w tak niezwykłym literackim sosie i z takim intelektualnym powerem... Ale jestem nieobiektywny, bo ja uwielbiam tę książkę :)

Autor:  Piwowciagacz [ 28 lis 2016, 12:53 ]
Tytuł:  Re: 100 lat samotności - Gabriel García Márquez

Niezwykła książka w której swiat fantastyczny miesza się ze światem realnym - lewitujący proboszcz, spotykanie zmarłych. A to co dla nas zwykłe - wynalazki techniczne, dla ludzi z książki jest niemal magią. Kolej i np. lupę traktują podejrzliwie. Ten świat który przedstawił autor stoi gdzieś na granicy pomiędzy jawą a snem. Odóżnienie, co w nim jest prawdziwe, a co nieprawdziwe jest trudne (jeżeli w ogóle możliwe) i dlatego jest to książka fascynująca.
W wielu miejsczach "Stu lat samotności" znajdują się nawiązania do Biblii oraz tradycji starożytnej. Osada Macondo nabiera wręcz cech mitycznych. Jej założyciele przedzierają się przez góry (od tego wszystko się zaczyna), a to przypomina wędrówkę do Ziemi Obiecanej...

Autor:  KlastER [ 28 lis 2016, 21:52 ]
Tytuł:  Re: 100 lat samotności - Gabriel García Márquez

Dla mnie była to trudna lektura. Momentami nawet nużąca :(

Autor:  FanFanTulipan [ 01 gru 2016, 16:46 ]
Tytuł:  Re: 100 lat samotności - Gabriel García Márquez

A mnie się podobała ta książka. Ciekawa narracja, trochę pomieszania rzeczywistości z fikcją, a w tle historia, typowa dla wielu państw Ameryki Łacińskiej.

Autor:  ŁowcaDusz [ 09 gru 2016, 14:17 ]
Tytuł:  Re: 100 lat samotności - Gabriel García Márquez

Nie macie wrażenie że to trochę moda na ten tytuł? odsłuchałem na mp3. w czasie prowadzenia samochodu. Często tak robię zamiast słuchać radia czy muzyki. Obecnie czytam" książki camili lackberg. Trochę mi to przypomina serial Most nad Sundem.

Autor:  Cardio [ 09 gru 2016, 14:32 ]
Tytuł:  Re: 100 lat samotności - Gabriel García Márquez

ŁowcaDusz pisze:
Nie macie wrażenie że to trochę moda na ten tytuł?


Jasne MODA! Czytałem to pierwszy raz trzydzieści lat temu i wtedy też była moda. Jak moda nie przemija przez kilkadziesiąt lat to znaczy, że nie jest to zwykła moda, tylko dobra literatura!!!

A jeśli chodzi o Camilę Lackberg to pisarka jest niezła (z Marqezem nie ma co jednak porównywać - nie ta liga). A jeśli chodzi o dekoracje jej powieści... Cóż jak to w skandynawskim kryminale. Jest patologicznie i ponuro :) Miłej lektury!

Autor:  ŁowcaDusz [ 09 gru 2016, 14:39 ]
Tytuł:  Re: 100 lat samotności - Gabriel García Márquez

Ok, w książce o której piszemy jest coś uniwersalnego, ale tak z ręką na sercu oprócz ogólnego wrażenia zostaje coś jeszcze? Postać z którą można sie identyfikować, nadużywać (specjalnie to piszę) cytatów i czy jest to powieść, której sens jest przydatny w życiu? Zostaje coś poza ogólnym wrażeniem?

Autor:  Cardio [ 09 gru 2016, 14:48 ]
Tytuł:  Re: 100 lat samotności - Gabriel García Márquez

Z ręką na sercu przesyłam garść calkiem mądrych cytatów. Zaciągnąłem je z WIKIPEDII, ale są one najlepszym potwierdzeniem, że jest to książka, która zostawia coś więcej niż wrazenie :)


Ale pomimo swojej ogromnej wiedzy i posiadania tajemnic, był na wskroś ludzki, związany z ziemią, nieobcy problemom dnia codziennego.
Postać: Melquiades

Arcadio nigdy nie zwrócił na nią uwagi, gdyż posiadała niezwykle rzadką zaletę istnienia tylko w odpowiednich po temu momentach.
Postać: Santa Sofía de la Piedad

Bieda jest służką miłości.
Ból świata kończył się na powierzchni jej skóry i wszelka gorycz odpłynęła z serca.
Postać: Amaranta Buendía

Była to ostatnia pozostałość z przeszłości, której wyniszczenie nie dobiegało końca, ponieważ wyniszczała się w nieskończoność, trawiona zniszczeniem wewnątrz siebie, kończąc się co chwila, ale nie mając skończyć się nigdy.
Cała struktura zdawała się zajmować swój własny zastrzeżony teren, przestrzeń samotności i zapomnienia, niedostępną niszczycielskiemu działaniu czasu i obyczajom ptaków.
Opis: okolice Macondo.

Czas także ulega potknięciom i wypadkom i dlatego może się rozbić, i zostawić w jednym pokoju ułamek swojej wieczności.
Człowiek nie należy do żadnej ziemi, póki nie ma w niej nikogo ze swych zmarłych.
Postać: José Arcadio Buendía

Jej [Camili Sagastume – Elefanty] teoria, dowiedziona przez praktykę, opierała się na zasadzie, że człowiek utrzymujący w idealnym porządku wszystkie sprawy sumienia, może jeść bez przerwy, póki się nie zmęczy.
José Arcadio Buendía rozmawiał z Prudenciem aż do świtu. Parę godzin później, wyczerpany czuwaniem, wszedł do warsztatu Aureliana i zapytał:
– Jaki dzisiaj mamy dzień?
Aureliano odpowiedział mu że wtorek.
Tak i mnie się zdawało – odpowiedział José Arcadio Buendía. – Ale nagle zorientowałem się, że to wciąż poniedziałek, jak wczoraj; popatrz na niebo, spójrz na ściany, na begonie. Dziś też jest poniedziałek.
Przyzwyczajony do jego dziwactw Aureliano nie zwrócił na to uwagi. Następnego dnia, w środę José Arcadio Buendía znów wszedł do warsztatu.
To przerażające – powiedział – spójrz na powietrze, posłuchaj jak dżwięczy słońce, tak samo jak wczoraj i przedwczoraj, dziś znów jest poniedziałek.
Tego wieczoru Pietro Crespi znalazł go na ganku płaczącego niewdzięcznym płaczem starców, opłakiwał Prudencia Aguilara, Melquiadesa, rodziców Rebeki, własnego ojca i matkę, wszystkich, których mógł sobie przypomnieć i którzy byli wtedy osamotnieni w śmierci.
José Arcadio Buendía znajdował pociechę w śnie o długim, niekończącym się rzędzie pokojów. Śniło mu się, że wstaje z łóżka, otwiera drzwi i przechodzi do drugiego, zupełnie identycznego pokoju, z takim samym łóżkiem o wezgłowiu z kutego żelaza, z takim samym fotelem i obrazem Najświętszej Panny de los Remedios na ścianie w głębi. Z tego pokoju przechodził do następnego, również identycznie podobnego, potem jeszcze do następnego, i tak dalej w nieskończoność. Lubił przechodzić z pokoju do pokoju, niczym galerią luster do chwili, gdy Prudencio Aguilar dotykał jego ramienia. Wtedy budził się, wracał w drogę powrotną i znajdował Prudencia Aguilara w pokoju rzeczywistości. Ale w dwa tygodnie po sprowadzeniu go spod kasztana do sypialni, Prudencio Aguilar dotknął jego ramienia w którymś pokoju przejściowym, a on pozostał tam na zawsze myśląc, że to pokój rzeczywistości.
Opis: śmierć José Arcadia Buendí.

Kiedy wchodziła do domu, wesoła, obojętna, rozgadana, nie musiał się wysilać, aby ukryć swoje napięcie, bo ta kobieta, której głośny śmiech płoszył gołębie, nie miała nic wspólnego z niewidzialną potęgą, która uczyła go tłumić oddech i opanować uderzenia serca i pozwoliła zrozumieć dlaczego ludzie boją się śmierci.
Postać: José Arcadio Buendía
Opis: o Pilar Ternerze.

Kino jest maszyną wywołującą złudzenia i nie zasługuje na reakcje emocjonalne publiczności.
Literatura jest najlepszą zabawką, jaką wymyślono, żeby drwić z ludzi.
Zobacz też: zabawka

Nic jej nie interesowało prócz muzyk zegarów, której co pół godziny szukała swoimi wystraszonymi oczami, jakby spodziewała się znaleźć ją w jakimś miejscu w powietrzu.
Postać: Rebeka Buendía

Nie umiera się wtedy, kiedy trzeba, ale kiedy można to zrobić.
Postać: pułkownik Aureliano Buendía
Zobacz też: śmierć

Nigdy nie mógł pojąć sensu walki pomiędzy przeciwnikami, którzy zgadzają się co do zasad.
Opis: José Arcadio Buendía o grze w warcaby

Nikt lepiej od niej nie mógłby wychować mężczyzny cnotliwego, który przywróciłby prestiż rodziny, mężczyzny, który nigdy nawet nie słyszał o wojnie, o walkach kogutów, o kobietach lekkiego prowadzenia i obłąkańczych pomysłach, czterech plagach, które według Urszuli zdecydowały o upadku jej rodu.
Ten będzie księdzem – przyrzekła uroczyście – I jeżeli Bóg zachowa mnie przy życiu, zostanie papieżem.
Postać: Urszula
Opis: o José Arcadiu.

Niech pamiętają zawsze, że przeszłość jest kłamstwem, że pamięć nie zna dróg powrotu, że cała dawna wiosna jest nie do odzyskania i że najbardziej płomienna i uparta miłość jest tylko prawdą efemeryczną.
Oboje pozostali w zawieszeniu w próżni wszechświata, gdzie jedyną rzeczywistością codzienną i wieczną była miłość.
Opis: o Aureliano i Amarancie Urszuli.
Plemiona skazane na sto lat samotności nie mają już drugiej szansy na ziemi.
Przytomna starość może więcej powiedzieć niż wróżby z kart.
Sama Urszula, która nade wszystko zawszę pragnęła harmonii w rodzinie i skrycie cierpiała z powodu tych domowych utarczek, pozwoliła sobie kiedyś zauważyć, że mały prawnuczek ma zapewnioną przyszłość na najwyższych szczeblach hierarchii kościelnej jako „wnuk świętego, syn królowej i koniokrada”.
Postać: Urszula
Opis: o José Arcadiu.

Sekretem dobrej starości jest nie co innego, tylko szczery pakt z samotnością.
Tak jakby czas kręcił się w kółko i jakbyśmy wrócili do początków.
To już byłby koniec tego zasranego świata, gdyby ludzie podróżowali pierwszą klasą, a literatura wagonem bagażowym.
Tylko zamieniając cokolwiek w codziennej rutynie, narażamy się na zgubienie czegoś.
Spojrzenie jego azjatyckich oczu zdawało się widzieć odwrotną stronę rzeczy.
Postać: Melquiades

Umarłem na żółtą febrę w bagnach Singapuru.
Postać: Melquiades
Opis: o swojej śmierci.

Umrzeć jest o wiele trudniej, niż to sobie człowiek wyobraża.
Postać: Aureliano Buendía

Uważaj na serce Aureliano. Gnijesz za życia.
Postać: Gerineldo Márquez
Opis: do Aureliana Buendí.

W rzeczywistości nie miała dla niego znaczenia śmierć lecz życie i dlatego wrażenie jakiego doznał po ogłoszeniu wyroku nie było strachem lecz tęsknotą.
Postać: Aureliano Buendía

Według niej [Fernandy] drzwi wynaleziono po to, żeby je zamykać, a to, co się dzieje na ulicy, mogło być ciekawe tylko dla ulicznic.
Wielkie obsesje silniejsze są niż śmierć.
Wielokrotnie czuł swoje myśli przerywane jej myślami.
Postać: Aureliano Buendía

Wielu przyszło przez ciekawość. Innych przygnała tu tęsknota, jeszcze inni przyszli z obawy, żeby Bóg nie potraktował pogardy dla swojego funkcjonariusza jako jako afrontu personalnego.
Postać: Ojciec Nicanor
Opis: odprawia mszę.

Wróciłem na pogrzeb króla.
Postać: Cataure

Wtedy stało się coś w głębi jego istoty, coś tajemniczego i nieodwołalnego, coś, co oderwało go od czasu, w którym tkwił obecnie i poniosło na oślep w niezbadaną sferę wspomnień.
Zgodnie ze swą naturą mężczyzna gardzi głodem po zaspokojeniu apetytu.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/